W piątkowy wieczór zespół TABAC opublikował swój pierwszy regularny teledysk. Jest to film do utworu Szachy, skomponowanego przez Czcibora Hejwowskiego do wiersza Wojciecha Fumela.
Tekst podszyty metafizycznym niepokojem, muzyka oscylująca między Orientem, klasycznym rockiem i psychodelią, a może nawet ambientem, wreszcie sugestywne obrazy filmowe -- wszystko to tworzy intrygującą całość. Zachęcamy do obejrzenia teledysku:
https://www.youtube.com/watch?v=sXEYhN9pxrM
8.2.16
11.3.11
Atlas świata
5 marca w Knajpie odbyła się impreza pod hasłem "Atlas świata". W związku z tym wydarzeniem ukazało się kolejne wydanie meta-forum.
Od Redakcyi
Warszawa, Stonesi i podróż w czasie (felieton Toli)
Kącik muzyczny
Kącik literacki
Uwaga! Wszystkich zainteresowanych otrzymaniem najnowszego opowiadania Wojciecha Fumela "Podróż", w wersji pdf, prosimy o kontakt z Redakcyą.
Od Redakcyi
Warszawa, Stonesi i podróż w czasie (felieton Toli)
Kącik muzyczny
Kącik literacki
Uwaga! Wszystkich zainteresowanych otrzymaniem najnowszego opowiadania Wojciecha Fumela "Podróż", w wersji pdf, prosimy o kontakt z Redakcyą.
30.10.10
uRodziny Prezesa
23 października Knajpa obchodziła hucznie 29 urodziny Prezesa w Kapeluszu. Z tej okazji zawitała w zaprzyjaźnionych gościnnych lochach. Imprezę uświetniły wystawy prac plastycznych młodych artystów oraz fotografii Czcibora Hejwowskiego.
Z okazji tej ukazało się również specjalne, papierowe wydanie meta-forum. Wychodząc naprzeciw licznym sugestiom, publikujemy je również poniżej w formie wirtualnej.
SPIS TREŚCI:
Od Redakcyi
Wywiad z Wojciechem Fumelem
Rozmowa z Czciborem Hejwowskim
Kącik literacki: Kokardka, opowiadanie Toli
29.5.09
Impreza w Knajpie

(fot. PwK)
Goście bawili się przy starym dobrym rocku, a co wytrwalsi zdecydowali się na skorzystanie z gościny Knajpy aż do śniadania.

z trudem nadążają fotoreporterzy
(fot. F.G.)
22.5.09
Archiwalny wywiad z Wojciechem Fumelem
W osławionej Szafie odnaleziono bodaj jedyny zachowany egzemplarz wywiadu, którego Wojciech Fumel udzielił przy okazji pięciolecia Knajpy, w roku 2006, pewnej młodej dziennikarce. (Nazwisko znane redakcji.)
N.N.: Dzień dobry, chciałabym zacząć od nietypowego pytania. Co sądzi pan o feministkach?
W.A.d.F.: A co pani sądzi o męskich szowinistach?
Odbija pan piłeczkę.
Skąd. A pani?
Panie Wojciechu. Pytam poważnie.
Poważnie... Pani redaktor, proszę nie brać tego do siebie, ale mnie w ogóle nie interesują kobiety jako takie...
Nie? Czytając fragmenty pana Zagubionych w świadomości można odnieść wrażenie, że było ich w pana życiu kilka...
Ależ skąd. Przecież to fikcja literacka. Dała się pani zwieść.
Jednak pisze pan o kobietach.
Powtórzę raz jeszcze. Kobiety jako takie nie interesują mnie w ogóle. To, co mnie zajmuje, to schematy relacji mieszanych. W Zagubionych w świadomości nie znajdzie pani wnikliwych studiów psychologicznych, lecz prozę filozoficzną, modelowanie pewnych sytuacji...
Jest jednak miejsce na burzliwe i poetyckie opisy przeżyć wewnętrznych. To modelowanie sytuacji, jak pan to określił, bywa bardzo plastyczne.
No tak. Jestem przecież przede wszystkim poetą.
Właśnie. Pana wiersze budzą niekiedy kontrowersje. O czym właściwie mówi tekst piosenki Zawziętość ?
Cóż... Każdy ma taką interpretację poezji, na jaką zasługuje, że tak powiem. Nie ma nic bardziej żałosnego niż autor, który podaje jedynie słuszną wykładnię własnej twórczości. Słowa nie są tym, czym są, w dodatku dla każdego są czym innym. Każdy ma własny świat. Pełne zrozumienie jest tylko metaforą. Ale to już mówiłem.
Tak... Po co się w takim razie rozmawia?
Na to pytanie również odpowiadałem już gdzie indziej...
Ma pan na myśli wstęp do Zagubionych w świadomości ?
Między innymi. Cóż, jak powiedział Lem, „ludzie nie czytają, a jak czytają, to nie rozumieją, a jak rozumieją, to zapominają”...
No dobrze... Chciałabym pana zapytać o wpływy.
Z tytułu Zagubionych w świadomości nie mam na razie żadnych wpływów. Czekam na wydawnictwo, które zainteresuje się publikacją.
Miałam raczej na myśli literackie wpływy na pana twórczość.
Hmm... A dlaczego akurat literackie? Moim zdaniem warto pomówić przede wszystkim o wpływach filmowych. Tak. Podwójne życie Weroniki na przykład. Albo Ucieczka z kina „Wolność”. O Lucky Man. Rok diabła. Guzikowcy. No dobrze, teraz będę schematyczny: Pulp Fiction.
A więc filmy. Książki nie inspirują pana do pisania?
Do pisania inspirują mnie nade wszystko codzienne obserwacje. Ale oczywiście, książki, które czytam, kształtują moją wrażliwość. Wypada wspomnieć o Stachurze, Lemie, Camusie, Prouście, Hessem...
W swojej powieści...
Szkicu powieściowym, pani redaktor. Obserwuję niepokojącą dewaluację pewnych pojęć w naszym języku. Szastamy dużymi słowami na prawo i lewo, a inflacja postępuje. Nie nazywajmy powieścią czegoś, co liczy sobie raptem sześćdziesiąt stron maszynopisu...
Dobrze... W swoim szkicu powieściowym pisze pan o faktycznie istniejących osobach w sąsiedztwie postaci czysto literackich. Jak należy to rozumieć?
Widziała pani Rok diabła?
Niestety nie...
Proszę obejrzeć.
W porządku... Ale może zechciałby pan powiedzieć coś więcej naszym czytelnikom?
Tak... Widzi pani, te, jak to pani określiła, faktycznie istniejące osoby, zanurzając się w świat fikcji stają się automatycznie postaciami literackimi. Wszyscy wiemy, że Prezes w Kapeluszu nie cierpi na psychozę dwubiegunową. Jego zdrowia, również psychicznego, i ogromnego zaangażowania mogę mu tylko zazdrościć.
Dlaczego zatem wprowadza go pan do książki w taki sposób?
To nie jest książka o nim. Do kreowania literackiej postaci Prezesa w Kapeluszu posłużyły mi niektóre cechy charakteru prawdziwego Prezesa w Kapeluszu. Niejako wysublimowałem jego cząstkę. To bardzo bogata osobowość, na pewno można by z niego wykroić niejednego bohatera.
Po co jednak nazywać go Prezesem w Kapeluszu?
Znowu najchętniej odesłałbym panią do Roku diabła. Mówiąc jednak w uproszczeniu: żeby pokazać, że to, co spotkało mojego bohatera, jest bardzo realne. Każdy, kto bardzo się w coś angażuje, musi niestety pamiętać, że rzadko spotka współpracowników równie entuzjastycznych. Ale dość już o tym, zaczyna mnie pani właśnie zmuszać do analizowania własnej książki.
W porządku, pomówmy może o Prezesie w Kapeluszu, tym prawdziwym. Od jak dawna go pan zna?
Od około ośmiu lat.
Był pan obecny przy powstawaniu Knajpy? Jak to wszystko wyglądało?
Trudno powiedzieć... Prezes tworzył Knajpę, by tak rzec, na swój obraz i podobieństwo. Pięć lat temu wyglądało to zupełnie inaczej, chociaż nie chciałbym sugerować, że Prezes jest niezdecydowany co do kształtu. Tu nie o to chodzi. To wciąż bardziej wizja niż coś konkretnego, coś, co ciągle powstaje, jest nieustającym tworzeniem. I w tej nieustannej zmienności widzę sens. Przecież sztuka, która trwa po prostu, nie jest sztuką, lecz zimnym trupem. Ten sam obraz oglądany w innej chwili może w nas wywołać odmienne zgoła wrażenia.
A jak to wygląda od kuchni?
Kuchnia jest raczej nieciekawa. Jest zwyczajnie mnóstwo roboty, ktoś musi tym wszystkim kierować, czasem na kogoś nakrzyczeć... A i tak najwięcej Prezes robi sam, wkładając mnóstwo serca w dopieszczanie drobiazgów.
Rozumiem. Na koniec chciałabym jeszcze zadać panu pytanie zupełnie, że tak powiem, z innej beczki. Jak pan ocenia sytuację w naszym kraju?
Pomaga mi w tym zdrowy rozsądek.
Chodziło mi raczej o to, jakie jest pana zdanie na temat tego, co się u nas dzieje...
Wyrobione i wyraziste. (westchnienie) Pani redaktor, po co to pani? Powiem coś za dużo i pani tego nie puszczą. Szkoda pani pracy.
Rozumiem… Dziękuję panu za rozmowę.
I ja dziękuję.
20.5.09
Kącik polszczyzny zapomnianej
Kącik niniejszy pomyślany jest jako cykliczny, choć znając własne uwarunkowania czasoprzestrzenne nie mam złudzeń co do jego planowanej regularności. Chciałbym w tym miejscu przypominać słowa, które wyszły dziś praktycznie z użycia bądź zmieniły swe znaczenie nie do poznania. Dzisiaj pierwsze takie słowo.
KORESPONDENCJA
Korespondencja to, Drogi Czytelniku, nie, a w każdym razie na pewno nie w pierwszym rzędzie, odwzorowanie, które elementom zbioru A przypisuje (niepuste) elementy zbioru P(B). Nie jest to również technika tworzenia wielu jednobrzmiących tekstów w edytorze tekstów. Ani zalew pism z wszelkich urzędów, od operatorów telefonicznych i te pe.
Korespondencja to pewien zacny i szlachetny proceder, praktykowany ongiś przez ludzi wykształconych w trudnej sztuce czytania i pisania, polegający na wymianie listów (czyli odręcznie napisanych na papierze tekstów, skierowanych do konkretnej osoby, następnie umieszczanych w tzw. kopercie - papierowym, zaklejanym opakowaniu) pomiędzy dwiema osobami. Wymiana taka odbywa się najczęściej za pomocą tzw. poczty.
Aby to jaśniej unaocznić: osoba A pisze na papierze list do osoby B, następnie umieszcza go w kopercie, którą zakleja, umieszcza na niej tzw. znaczek (żeby bardziej nie komplikować - dowód opłaty za usługę pocztową) i opatruje adresem osoby B. Tak przygotowany list wrzuca się do skrzynki pocztowej, skąd wydobywają go pracownicy poczty, a następnie kierują go we właściwe miejsce, czyli do osoby B. Osoba B otrzymuje list od listonosza, otwiera go i czyta, a następnie odpisuje, czyli pisze list do osoby A, nawiązujący treścią do otrzymanego listu. Procedura przesłania listu osobie A jest, ze względu na dowolność przyjęcia oznaczeń początkowych, analogiczna i symetryczna. Co więcej, opisana sytuacja podlega iteracji tak długo, jak długo osoby A i B pragną utrzymywać korespondencję.
Piękny ten proceder, wymagający sporego wkładu pracy i serca, świadczący o wzajemnym szacunku uczestniczących w nim osób, wyparty został niestety przez wymianę maili, sms-ów, "rozmowy" na różnego rodzaju komunikatorach i te pe. O ileż więcej treści niesie odręcznie napisany list niż wiadomość otrzymana za pośrednictwem komputera! O ileż więcej w nim charakteru piszącej go osoby!
Z żalem stwierdzam, że nawet wśród moich znajomych osoby próbujące podtrzymywać ginącą sztukę pisania listów policzyć mógłbym na jednej ręce. Wspomnieć wypada o heroicznej postawie mojego redakcyjnego kolegi, Czcibora Hejwowskiego, autora kilkudziesięciu listów stanowiących dobrą robotę epistolograficzną (większość, o ile mi wiadomo, pozostała bez odpowiedzi), który ponadto zmusza do pisania listów -- i to w trudnym, obcym języku angielskim -- swoich nieszczęsnych uczniów (twierdząc nawet, że niektórym jednostkom wychodzi to naprawdę zgrabnie i nieszablonowo). Są to jednakże tylko chlubne wyjątki. Większość ludzi, panowie Skaldowie, listów nie pisze.
A szkoda.
17.5.09
'meta-forum' ruszyło!
Knajpa "Pod księżycową rzęsą" powołała do życia meta-forum, organ prasowy. Redaktorem naczelnym został w sposób najbardziej naturalny kierownik Sekcji Literackiej, p. Wojciech Fumel. Stanowisko redaktora technicznego objął piszący te słowa Czcibor Hejwowski. Ponadto zaproszenie do współpracy w ramach meta-forum przyjęła Tola, domniemana siostra Prezesa w Kapeluszu.
Nasi rozmówcy powitali inaugurację meta-forum z entuzjazmem. 'Nareszcie,' cieszył się pan Anatol. 'Knajpa od dawna na to czekała!' -- 'Od dzisiaj będzie alternatywa dla kolorowych czasopism drukowanych,' dodała pani Adela, asystentka pewnej znanej reżyserki.
Redakcya i autorzy mają nadzieję, że sprostają oczekiwaniom. Obiecujemy dołożyć wszelkich starań, by do meta-forum trafiały teksty spełniające wszelkie standardy i wymogi stawiane podobnym publikacjom.
Subskrybuj:
Posty (Atom)