Kącik niniejszy pomyślany jest jako cykliczny, choć znając własne uwarunkowania czasoprzestrzenne nie mam złudzeń co do jego planowanej regularności. Chciałbym w tym miejscu przypominać słowa, które wyszły dziś praktycznie z użycia bądź zmieniły swe znaczenie nie do poznania. Dzisiaj pierwsze takie słowo.
KORESPONDENCJA
Korespondencja to, Drogi Czytelniku, nie, a w każdym razie na pewno nie w pierwszym rzędzie, odwzorowanie, które elementom zbioru A przypisuje (niepuste) elementy zbioru P(B). Nie jest to również technika tworzenia wielu jednobrzmiących tekstów w edytorze tekstów. Ani zalew pism z wszelkich urzędów, od operatorów telefonicznych i te pe.
Korespondencja to pewien zacny i szlachetny proceder, praktykowany ongiś przez ludzi wykształconych w trudnej sztuce czytania i pisania, polegający na wymianie listów (czyli odręcznie napisanych na papierze tekstów, skierowanych do konkretnej osoby, następnie umieszczanych w tzw. kopercie - papierowym, zaklejanym opakowaniu) pomiędzy dwiema osobami. Wymiana taka odbywa się najczęściej za pomocą tzw. poczty.
Aby to jaśniej unaocznić: osoba A pisze na papierze list do osoby B, następnie umieszcza go w kopercie, którą zakleja, umieszcza na niej tzw. znaczek (żeby bardziej nie komplikować - dowód opłaty za usługę pocztową) i opatruje adresem osoby B. Tak przygotowany list wrzuca się do skrzynki pocztowej, skąd wydobywają go pracownicy poczty, a następnie kierują go we właściwe miejsce, czyli do osoby B. Osoba B otrzymuje list od listonosza, otwiera go i czyta, a następnie odpisuje, czyli pisze list do osoby A, nawiązujący treścią do otrzymanego listu. Procedura przesłania listu osobie A jest, ze względu na dowolność przyjęcia oznaczeń początkowych, analogiczna i symetryczna. Co więcej, opisana sytuacja podlega iteracji tak długo, jak długo osoby A i B pragną utrzymywać korespondencję.
Piękny ten proceder, wymagający sporego wkładu pracy i serca, świadczący o wzajemnym szacunku uczestniczących w nim osób, wyparty został niestety przez wymianę maili, sms-ów, "rozmowy" na różnego rodzaju komunikatorach i te pe. O ileż więcej treści niesie odręcznie napisany list niż wiadomość otrzymana za pośrednictwem komputera! O ileż więcej w nim charakteru piszącej go osoby!
Z żalem stwierdzam, że nawet wśród moich znajomych osoby próbujące podtrzymywać ginącą sztukę pisania listów policzyć mógłbym na jednej ręce. Wspomnieć wypada o heroicznej postawie mojego redakcyjnego kolegi, Czcibora Hejwowskiego, autora kilkudziesięciu listów stanowiących dobrą robotę epistolograficzną (większość, o ile mi wiadomo, pozostała bez odpowiedzi), który ponadto zmusza do pisania listów -- i to w trudnym, obcym języku angielskim -- swoich nieszczęsnych uczniów (twierdząc nawet, że niektórym jednostkom wychodzi to naprawdę zgrabnie i nieszablonowo). Są to jednakże tylko chlubne wyjątki. Większość ludzi, panowie Skaldowie, listów nie pisze.
A szkoda.